zwyciężyć. Zdobędzie się na odwagę w pewnej chwili, ale w innej znowu stchórzy. I tak samo nie trzeba cenić jego odwagi, jak wyrzucać tchórzostwa; Lucjan jest harfą, której struny napinają się lub miękną wedle wahań atmosfery. Potrafi napisać piękną książkę w paroksyzmie gniewu lub upojenia, i nie dbać o jej powodzenie, mimo iż pragnął go tak gorąco. Od pierwszych dni Paryża, wdał się z młodym człowiekiem bez zasad, olśniony jego zręcznością i doświadczeniem literackiego życia. Ten prestidigitator opętał Lucjana zupełnie, wciągnął w bagno, które, nieszczęściem dlań, miłość ozłociła swemi czarami. Zbyt łatwo użyczany podziw jest oznaką słabości: niewolno płacić tą samą monetą linoskoczka i poety. Wszystkich nas zraniło pierwszeństwo dane intrydze i literackiemu szelmostwu nad odwagą i honorem tych, którzy radzili Lucjanowi przyjąć walkę zamiast podkradać sukces; rzucić się w arenę, miast zostawać jednym z trębaczy w orkiestrze. Społeczeństwo jest, przez osobliwy kaprys, pełne pobłażania dla młodych ludzi tego pokroju; lubi ich, daje się wziąć na ich piękne pozory; od nich samych nie wymaga nic, usprawiedliwia wszystkie błędy, użycza wszystkich przywilejów, słowem czyni z nich swoje rozpieszczone dzieci. Przeciwnie, dla silnych i pełnych natur, okazuje ono surowość bez granic. W postępowaniu tem, społeczeństwo, na pozór tak niesprawiedliwe, ujawnia może szczytną logikę. Bawi się pajacami, nie żądając od nich nic prócz rozrywki, i zapomina ich rychło: aby natomiast ugiąć kolano przed wielkością, żąda od niej boskich przepychów. Każda rzecz ma swoje prawa: wiekuisty djament musi być bez skazy, chwilowy wytwór mody może być lekki, kapryśny i nietrwały. Toteż, mimo jego wad, może powiedzie się Lucjanowi w życiu; wystarczy mu wyzyskać szczęśliwą sposobność, lub też wejść w dobre towarzystwo; ale; jeśli spotka złego anioła, zajdzie na samo dno piekieł. Jestto zbiór pięknych przymiotów, wyhaftowanych na zbyt wiotkiej kanwie; wiek wystrzępi kwiaty, zostanie samo tło; jeśli jest liche, okaże się szmatą. Póki Lucjan jest młody, będzie się podobał; ale, w trzydziestym roku, jakież
Strona:PL Balzac - Cierpienia wynalazcy.djvu/44
Ta strona została uwierzytelniona.