Strona:PL Balzac - Cierpienia wynalazcy.djvu/50

Ta strona została uwierzytelniona.

dego adwokata, który skwapliwie stawił się na wezwanie bogatego fabrykanta.
— Tak, panie, odparł Petit-Claud, stosując się do kroku wielkiego Cointet.
— Czy utrzymujecie stosunki?
— Spotkaliśmy się najwyżej dwa razy od jego powrotu. Nie mogło być inaczej: ja tkwiłem w kancelarji lub w sądzie, w niedzielę zaś lub w święta pracowałem nad dopełnieniem wykształcenia, wszystko bowiem budowałem na samym sobie...
Wielki Cointet skinął głową z uznaniem.
— Kiedyśmy się spotkali z Dawidem, spytał co się ze mną dzieje. Powiedziałem, iż, skończywszy prawo w Poitiers, zostałem dependentem u pana Olivet i że spodziewam się, lada dzień, nabyć od niego kancelarję... Znałem o wiele bliżej Lucjana Chardon, który się teraz przezwał panem de Rubempré, kochanka pani de Bargeton, naszego wielkiego poetę, słowem szwagra Dawida.
— Może pan tedy oznajmić Dawidowi swą nominację i ofiarować mu usługi, rzekł wielki Cointet.
— To nie uchodzi, odparł młody adwokat.
— Nie miał nigdy procesów, nie ma adwokata; może ujść, odparł Cointet, mierząc z za okularów młodego adwokacinę.
Syn krawca z Houmeau, lekceważony przez towarzyszy w kolegium, Piotr Petit-Claud zdawał się mieć we krwi sporą przymieszkę żółci. Twarz jego miała ów brudny i mętny kolor, będący świadectwem dawnych chorób, niedospania i nędzy, i prawie zawsze złego charakteru. Cały był ostry i kanciasty. Chrypliwy głos harmonizował z cierpką twarzą, mizerną postacią i niezdecydowanym kolorem oczu, podobnych do oka sroki. Oko sroki jest, wedle obserwacyj Napoleona, znamieniem nieuczciwości. „Spójrz na niego, mówił do Las Cases’a na wyspie św. Heleny, mówiąc o jednym z zaufanych którego oddalił z przyczyny nadużyć, nie rozumiem jak mogłem tak długo mylić się co do niego, on ma zupełnie oko sroki“. Toteż, skoro wielki Cointet przyjrzał się