Strona:PL Balzac - Cierpienia wynalazcy.djvu/92

Ta strona została uwierzytelniona.

gi na rogu trybunału a trzeci o trzydzieści kroków od mego domu. Jeśli ptaszek wyściubi nos z domu, gwizdną; nie zdążyłby uczynić trzech kroków a jużbym wiedział o tem zapomocą mego telegrafu.
Kolb nie rachował na tak pomyślny przypadek; opuścił kancelarję, mówiąc służącej:
Ban Touplon sajenty na tłuko, bofrócę jutro rano wdżeźnie.
Alzatczyk, dawny kawalerzysta, powziął pewną myśl, którą natychmiast wprowadził w czyn. Pobiegł do znanego sobie najemcy koni, wybrał konia, kazał go osiodłać i wrócił co najspieszniej do domu, gdzie zastał panią Ewę w głębokiej rozpaczy.
— Cóż takiego, Kolb? spytał drukarz, widząc minę Alzatczyka radosną wraz i wystraszoną.
Jezdeździe bańsdfo ododżeni łajtagami. Najbespiedżniej jezd ugrydź bana. Dży bani myślała o dem, szepy bana kcie zchofadź?
Skoro zacny Kolb przedstawił zdradę Cérizeta, czaty rozstawione koło domu, udział grubego Cointet w tej sprawie, skoro obudził przeczucie podstępów do jakich tacy ludzie będą zdolni, położenie Dawida ukazało się w nader posępnem świetle.
— To bracia Cointet cię ścigają, wykrzyknęła biedna Ewa w odrętwieniu, oto czemu Métivier okazał się tak twardy... To ci fabrykanci papieru: chodzi im o twoją tajemnicę.
— Ale co czynić aby się im wymknąć? wykrzyknęła pani Chardon.
Jeszeli bani ma jagie miejzdze kciepy bana schofadź, rzekł Kolb, botejmuję zię tofieśdź ko dam, dag sze nigd zię nie zbozdżesze.
— Udaj się do Brygidy Clerget, ale dopiero w nocy, odparła Ewa; pójdę umówić z nią wszystko. W takiej sprawie, liczę na Brygidę jak na samą siebie.
— Szpiegowie pójdą twoim śladem, rzekł wreszcie Dawid, który odzyskał trochę przytomności umysłu. Chodzi o to, aby móc uprzedzić Brygidę nie chodząc do niej.