Strona:PL Balzac - Dwaj poeci.djvu/112

Ta strona została uwierzytelniona.

ryżu jest drogie: nie będzie nadto nas trojga aby go tam wspomagać. Zresztą i tobie i twojej matce, czyż nie będzie trzeba oparcia? Droga Ewo, oddaj mi rękę przez miłość dla Lucjana. Później, pokochasz mnie może, widząc wysiłki jakie czynię aby mu dopomóc i aby ciebie uczynić szczęśliwą. Jesteśmy oboje ludźmi skromnych upodobań, starczy nam niewiele; szczęście Lucjana będzie naszym wielkim celem, a jego serce będzie skarbonką, w którą włożymy nasze mienie, wzruszenia, wszystko!
— Względy świata rozdzielają nas, rzekła Ewa wzruszona tem jak wielka miłość czyni się małą. Pan jest bogaty, a ja biedna. Trzeba bardzo kochać, aby zamknąć oczy na trudności tego rodzaju.
— Nie kochasz mnie więc jeszcze dosyć? wykrzyknął Dawid, zrozpaczony.
— Ojciec pański sprzeciwiłby się może...
— Dobrze, dobrze, odparł Dawid, jeżeli chodzi tylko o zgodę ojca, będziesz moją żoną. Ewo, droga Ewo, uczyniłaś mi życie bardzo lekkiem od tej chwili. Miałem, ach! serce bardzo ciężkie brzemieniem uczuć, których nie mogłem ani nie umiałem wyrazić. Powiedz tylko, że kochasz trochę, a znajdę odwagę by mówić o reszcie.
— W istocie, rzekła, zniewala mnie pan abym musiała się wstydzić, ale, skoro mówimy szczerze, powiem, iż nigdy, w życiu mojem, nie myślałam o innym niż o panu. Widziałam w panu jednego z owych ludzi z których uczucia kobieta może czuć się dumną i nie śmiałam marzyć dla siebie, biednej robotnicy bez przyszłości, o tak wielkim losie.
— Dosyć, dosyć, rzekł przysiadając na barjerze do której wrócili, chodzili bowiem tam i z powrotem jak szaleńcy, przebiegając wciąż tę samą drogę.
— Co panu? rzekła, dając poraz pierwszy wyraz owemu uroczemu niepokojowi, jakiego kobiety doświadczają za istotę będącą ich własnością.