sągi otoczone podziwem, które ściąga się z piedestału z chwilą gdy mróz odkruszył im palec lub koniec nosa; nie pozwala się im na nic ludzkiego, mają obowiązek być ciągle boskie i doskonałe. Jedno spojrzenie pani de Bargeton na Lucjana równoważyło dwanaście lat słodyczy Ziziny i Frania. Uścisk dłoni kochanków miał ściągnąć na nich wszystkie gromy Charenty.
Dawid przywiózł z Paryża sekretny zapasik, który przeznaczał na koszta małżeństwa oraz przybudówki na ojcowskim domu. Powiększyć ten dom, czyż nie znaczyło pracować dla siebie? prędzej czy później, musiał on spaść na niego, ojciec miał siedemdziesiąt ośm lat. Drukarz kazał tedy wznieść w formie drewnianej nadbudowy mieszkanko Lucjana, aby nie przeciążać porysowanych murów starego domostwa. Z zapałem zabrał się do zdobienia, meblowania mieszkania na pierwszem piętrze, gdzie piękna Ewa miała spędzić życie. Był to dla dwóch przyjaciół czas wesela i niezmąconego szczęścia. Mimo iż znużony ciasnotą prowincjonalnego życia, Lucjan zniósł bez skargi rachuby ubóstwa i jego prywacje. Posępna melancholja ustąpiła miejsca promiennej nadziei. Widział gwiazdę błyszczącą nad swą głową; marzył o świetnej egzystencji lokując swe szczęście na grobie pana de Bargeton, który, od czasu do czasu, miał trawienie nieco utrudnione, oraz tę szczęśliwą manję, aby niestrawność poobiednią uważać za chorobę, na którą najlepszem lekarstwem jest obfita wieczerza.
Około początku września, Lucjan nie był już protem, był panem de Rubempré, mieszkającym wspaniale w porównaniu do nędznego poddasza, jakie młody Chardon zajmował w Houmeau; nie był już „człowiekiem z Houmeau“, mieszkał w wyżnem Angoulême i bywał cztery razy na tydzień na obiedzie u pani de Bargeton. Zyskawszy łaskę biskupa, miał wstęp i do konsystorza. Zatrudnienia jego stawiały go w rzędzie najwyżej położonych osób. Wreszcie, miał kiedyś zająć miejsce między chwałami Francji. To pewna, iż przebiegając ładny salonik, uroczą sypialnię
Strona:PL Balzac - Dwaj poeci.djvu/130
Ta strona została uwierzytelniona.