geton, przybywszy na redutę którą pułk wyprawił miastu, zakochała się w młodym szlachcicu, prostym podporuczniku, któremu przebiegły Napoleon ukazał buławę marszałka Francji. Miłość tę, powściągliwą, szlachetną, wielką, odbijającą od tak łatwo wówczas zawiązywanych i zrywanych miłostek, uświęciła w całej jej czystości ręka śmierci. Pod Wagram, kula armatnia strzaskała na sercu margrabiego de Cante-Croix jedyny portret, który mógłby świadczyć o piękności pani de Bargeton. Długo opłakiwała pięknego młodzieńca, rozpłomienionego sławą i miłością, który w dwóch kampanjach został pułkownikiem, a który list od Nais stawiał wyżej cesarskich odznaczeń. Cierpienie rzuciło na twarz tej kobiety zasłonę smutku. Zasłona ta rozprószyła się dopiero w owym straszliwym wieku, gdy kobieta poczyna żałować pięknych lat, których nie zdołała użyć, gdy widzi jak róże zaczynają więdnąć i gdy tęsknoty miłosne budzą się na nowo, wraz z żądzą przedłużenia ostatnich wspomnień młodości. Wszystkie bogactwa duszy zmieniły się w jej sercu w jedną ranę, z chwilą gdy ogarnął ją chłód prowincji. Podobna gronostajowi umarłaby z rozpaczy, gdyby, przypadkiem, skalała się zetknięciem z tymi ludźmi, których jedyną myślą była niedroga partyjka, wieczorem, po dobrym obiedzie. Duma uchroniła ją od żałosnych prowincjonalnych miłostek. Między pustką ludzi którzy ją otaczali, a nicością, kobieta tak niepospolita musiała przekładać nicość. Małżeństwo i świat były dla niej niby klasztorem. Żyła poezją, jak Karmelitanka religją. Została prosta i silna, jak drzewo, które zniosło uderzenie piorunu, nie dając się powalić. Godność jej zmieniła się w sztywność, królewskość uczyniła ją przesadną i wymuszoną. Jak wszyscy, którzy pozwalają się ubóstwiać dworakom, panowała przez swoje wady. Taką była przeszłość pani de Bargeton; trzeba było ją poznać, aby zrozumieć stosunek tej kobiety do Lucjana. Poeta wszedł do jej salonu w sposób dość szczególny. W ciągu ostatniej zimy, przybyła do miasta osobistość, która wniosła nieco ożywienia w jednostajne życie pani de Bargeton. Otworzyło się
Strona:PL Balzac - Dwaj poeci.djvu/50
Ta strona została uwierzytelniona.