oświetlone nowem słońcem gleby literackie, godzina polityki i jej rachub wybiła dla Lucjana. Wracając do Houmeau, żałował swego listu, byłby go pragnął cofnąć; dostrzegał bowiem — niby przez szczelinę — nieubłagane prawa świata. Odgadując, jak skutecznie wspomaga ambicję zdobyta fortuna, doznawał ciężkiego uczucia na myśl, iż trzeba mu będzie może cofnąć nogę z pierwszego szczebla drabiny, po której miał się piąć ku wyżynom. Z kolei, obrazy spokojnego i prostego życia, strojnego świeżemi kwiatami uczucia; ten Dawid tak genjalny, a który wspierał go tak szlachetnie, któryby oddał dlań w potrzebie życie; matka, tak wielka dama w swojem poniżeniu, przypisująca mu tyleż dobroci ile miał talentów; siostra, młoda dziewczyna urocza w swej rezygnacji, dzieciństwo jego tak czyste, sumienie tak jeszcze nieskalane; nadzieje których nie wysmagał żaden wicher, wszystko odkwitało w jego wspomnieniu. Powiadał sobie wówczas, że piękniej jest przebić zwarte bataljony arystokratycznej lub mieszczańskiej ciżby siłą powodzenia, niż wybić się dzięki faworom kobiety. Genjusz jego zabłyśnie wcześniej czy później, jak genjusz tylu poprzedników którzy opanowali społeczeństwo; wówczas, kobiety będą go kochały! Przykład Napoleona, tak fatalny dla XIX wieku przez pretensje które roznieca w tylu miernotach, ukazał się Lucjanowi: odtrącił precz swoje rachuby, wyrzucając je sobie. Takim był charakter Lucjana, przechodził od złego do dobrego, od dobrego do złego z jednaką łatwością. Zamiast miłości jaką ma uczony dla swego schronienia, Lucjan doświadczał, od miesiąca, uczucia wstydu, widząc sklep, nad którym jaśniał, żółtemi literami na zielonem tle, napis:
APTEKA
Nazwisko ojca, widniejące w miejscu gdzie przejeżdżały wszystkie powozy, raniło jego wzrok. Pewnego wieczora w którym prze-