Strona:PL Balzac - Dwaj poeci.djvu/88

Ta strona została uwierzytelniona.

zelki i przeginając się w tył. Wszystkie te kogucie pozy zapewniały mu powodzenie w arystokratycznem towarzystwie, gdzie uchodził za wzór męskiej piękności. Rozmowa jego naszpikowana była przeważnie pieprznemi aluzjami, modą ośmnastego wieku. Ten nieznośny styl czynił go dość mile widzianym w towarzystwie kobiet: bawiły je te koncepta. Pan du Châtelet zaczynał budzić w nim pewien niepokój. W istocie, zaintrygowane obojętnością pięknego podatkowca, pobudzone minami dającemi do zrozumienia iż darmo kusiłyby się wyprowadzić go z obojętności, podrażnione wreszcie pozami znudzonego sułtana, kobiety zabiegały się o niego żywiej jeszcze niż zaraz po przybyciu, odkąd pani de Bargeton zajęta była swym angulemskim Byronem.
Amelja, była to nieduża kobietka, o niezręcznie komedjanckich tonach, pulchna, biała, z czarnemi włosami, przesadna, głośna, z pretensjonalną główką obładowaną piórami w lecie, kwiatami w zimie; lubująca się w wymowie, którą wszelako przerywał swym akompanjamentem gwizd starannie tajonej astmy.
Pan de Saintot, nazywany Astolfem, prezes towarzystwa rolniczego, rumiany, wysoki i zażywny, wkroczył prowadzony przez żonę, dość podobną do zasuszonej paproci: zwano ją Lili, skrócenie Elizy. Imię to, nasuwające pojęcie czegoś dziecinnego, kłóciło się z usposobieniem i wzięciem pani de Saintot, kobiety uroczystej, dewotki, oraz zgryźliwej i namiętnej karciarki. Astolf uchodził za pierwszorzędną głowę naukową. Mimo iż ignorant dziewiątej próby, wypocił wszelako artykuły Cukier i Spirytus w słowniku rolniczym, które-to płody swego ducha złupił po kawałku we wszystkich artykułach dziennikarskich oraz dawnych dziełach gdzie była mowa o tych produktach. Cały departament wierzył, iż on pracuje nad traktatem o nowożytnej uprawie roli. Mimo iż spędzał całe rano w gabinecie, nie napisał jeszcze w ciągu dwunastu lat ani dwóch stronic. Jeżeli ktoś go zaszedł, przyjmował gościa przewracając w papierach, szukając zarzuconej notatki, lub też zacinając pióro; ale czas spędzany w gabinecie schodził mu na głupstwach: czytał po-