nieszczęście stawiające ją poza obrębem społeczeństwa; wytyczył tedy rozważnie plan postępowania. Gospodyni, licząca dopiero trzydzieści ośm lat, zachowała jeszcze pewne pretensje, które, u takich szarych osób, zmieniają się później w wysokie mniemanie o sobie. Kanonik zrozumiał, że, aby dobrze żyć z panną Gamard, musi mieć zawsze dla niej jednaką uprzejmość i jednakie względy, musi być bardziej nieomylny niż sam papież. Aby to osiągnąć, ograniczył się w stosunkach z nią jedynie(do tego co nakazuje prosta uprzejmość oraz zażyłość wytwarzająca się między osobami mieszkającemi pod jednym dachem. I tak, mimo że ksiądz Troubert i on jadali regularnie trzy razy dziennie, wymówił się od wspólnego śniadania, przyuczając pannę Gamard, aby mu posyłała do łóżka kawę ze śmietanką. Następnie, oszczędzał sobie nudów odsiadywania kolacji, wychodząc na herbatę do znajomych domów. W ten sposób, rzadko widywał swoją gospodynię poza obiadem, ale na obiad przychodził zawsze trochę wcześniej. W czasie tej niby-wizyty, zawsze, przez dwanaście lat które spędził pod jej dachem, zadawał jej te same pytania, otrzymując te same odpowiedzi. Zainteresowanie tem czy dobrze spała, śniadanie, drobne sprawy domowe, jej wygląd, zdrowie, pogada, czas trwania nabożeństw, epizody w czasie mszy, wreszcie zdrowie tego lub owego księdza, oto były tematy tej codziennej rozmowy. Przy obiedzie operował zawsze metodą delikatnego pochlebstwa, raz po raz przechodząc od zalet ryby, od delikatności zasmażki lub przymiotów sosu do przymiotów panny Gamard i jej zalet jako gospodyni. Umiał zręcznie głaskać próżnostki starej panny, chwaląc jej konfitury, korniszony, konserwy, pasztety i inne gastronomiczne wymysły. Nigdy wreszcie sprytny kanonik nie opuścił żółtego saloniku, nie powiedziawszy jej wprzódy, że nigdzie, w całem Tours, nie pija się równie dobrej kawy.
Dzięki temu doskonałemu zrozumieniu charakteru panny Gamard, oraz dzięki tej sztuce życia uprawianej przez kanonika w ciągu dwunastu lat, nigdy nie przyszło pomiędzy nimi do najmniejszego nieporozumienia. Ksiądz Chapeloud odrazu poznał wszystkie
Strona:PL Balzac - Dziewczyna o złotych oczach; Proboszcz z Tours.djvu/108
Ta strona została przepisana.