wikarjusz kręciłsię tam bez żadnej powagi, dreptał, deptał, tocząc się jak kulka.
Ci dwaj ludzie mieli wszakże jedno podobieństwo. Tak jak ambitne wejrzenie Trouberta, każąc go się obawiać, skazało go może na nieznaczącą rolę zwykłego kanonika, tak samo charakter i postać księdza Birotteau skazywały go niejako na wiekuisty wikarjat. Jednakże, ksiądz Troubert, doszedłszy pięćdziesięciu lat, taktem swoim, pozorami zupełnego braku ambicji i nawskroś świętem życiem rozproszył całkowicie obawy, jakie jego domniemane zdolności oraz groźna fizjognomja obudziły w jego zwierzchnikach. Ponieważ zdrowie jego było od roku poważnie zachwiane, nominacja jego na generalnego wikarjusza arcybiskupstwa zdawała się prawdopodobna. Nawet jego współzawodnicy życzyli mu tej nominacji, pragnąc lepiej przygotować własną przez tych niewiele dni, których użyczyłaby mu choroba, dziś już chroniczna. Zupełnie przeciwnie, potrójny podbródek księdza Birotteau był dla konkurentów walczących z nim o miejsce kanonika znamieniem kwitnącego zdrowia, jego zaś podagra zdawała się, w myśl przysłowia, rękojmią długowieczności.
Ksiądz Chapaloud, człowiek nader roztropny, mile widziany dla swoich towarzyskich zalet przez arystokrację oraz przez miejscowych dygnitarzy, zawsze przeciwdziałał, — tajemnie zresztą i bardzo sprytnie, — wywyższeniu księdza Troubert; bardzo zręcznie nawet zamknął mu przystęp do wszystkich znakomitszych salonów w Tours, mimo że Troubert odnosił się doń z wielkim szacunkiem, okazując mu w każdej okazji wysoką cześć. Uniżoność ta nie mogła zmienić opinji zmarłego kanonika, który, podczas ostatniej przechadzki, powtarzał jeszcze księdzu Birotteau:
— Strzeż się tego dryblasa Troubert! To Sykstus piąty, pomniejszony do rozmiarów konsystorza.
Takim był przyjaciel i towarzysz stołu panny Gamard, który, nazajutrz po dniu w którym stara panna wypowiedziała niejako
Strona:PL Balzac - Dziewczyna o złotych oczach; Proboszcz z Tours.djvu/117
Ta strona została przepisana.