wojnę biednemu Birotteau, przyszedł go odwiedzić z wylewami przyjaźni.
— Trzeba darować Marjannie, rzekł kanonik widząc wchodzący służącą. Zdaje się że zaczęła od mego mieszkania. U mnie jest bardzo wilgotno, kaszlałem dziś całą noc. — Bardzo tu zdrowo ksiądz mieszka, rzekł wodząc okiem po ścianach.
— Och! mieszkam jak kanonik, rzekł Birotteau z uśmiechem.
— A ja jak wikarjusz, rzekł pokorny ksiądz.
— Tak, ale niebawem będzie ksiądz mieszkał w konsystorzu, rzekł poczciwy Birotteau, który chciał aby wszyscy byli szczęśliwi.
— Och! albo ma cmentarzu. Ale niech się dzieje wola boża!
I Troubert podniósł oczy do nieba z rezygnacją.
— Przyszedłem, dodał, poprosić księdza o pożyczenie mi wykazu beneficjów. Jeden ksiądz w całem Tours masz to dzieło.
— Proszę, niech ksiądz weźmie z bibljoteki, odparł Birotteau, któremu ostatnie słowa Trouberta uprzytomniły wszystkie rozkosze własnego życia.
Wysoki kanonik przeszedł do bibljoteki i został tam przez czas, przez który wikarjusz się ubierał. Niebawem rozległ się dzwon ma śniadanie, podagryk zaś, pomyślawszy iż, gdyby nie odwiedziny Trouberta, nie miałby ognia przy wstawaniu, powiedział sobie:
— Poczciwy człowiek!
Obaj księża zeszli razem, uzbrojeni każdy olbrzymiem in folio, które złożyli na komsolce w jadalni.
— Cóż to takiego? spytała cierpko panna Gamard, zwracając się do księdza Birotteau. Mam nadzieję, że ksiądz mi nie będzie zagracał jadalni swemi szpargałami.
— To ja potrzebowałem tych książek, odparł Troubert; ksiądz wikarjusz był tak uprzejmy, że mi ich pożyczył.
— Powinnam się była domyśleć, rzekła uśmiechając się wzgardliwie. Ksiądz Birotteau nie często zagląda do tych foljałów.
Strona:PL Balzac - Dziewczyna o złotych oczach; Proboszcz z Tours.djvu/118
Ta strona została przepisana.