religji (dwie rzeczy, które wiele osób miesza), najęli się tą sprawą, o której mówiło całe miasto. Były ekspert Muzeum oszacował na jedenaście tysięcy franków Madonnę Walantina oraz Chrystusa Lebruna, obrazy pierwszorzędnej piękności. Co się tyczy bibljoteki i gotyckich mebli, rosnący z każdym dniem w Paryżu szał do tych rzeczy dawał im chwilowo wartość dwunastu tysięcy.
Słowem, zbadawszy wszystko, ekspert ocenił całe urządzanie na trzydzieści tysięcy franków. Jasne było, że Birotteau nie miał zamiaru darować pannie Gamard tej ogromnej sumy za tych trochę pieniędzy, jakie mogły jej przypadać. Zachodziła tedy potrzeba zreasumowania, mówiąc prawniczo, umowy; inaczej stara panna stawała się winna rozmyślnego odejścia. Adwokat liberałów rozpoczął tedy sprawę od skargi przeciw pannie Gamard. Mimo iż bardzo jadowity, akt ten, poparty cytatami orzeczeń Najwyższego Trybunału oraz wzmocniony kilkoma paragrafami, był arcydziełem prawniczej logiki i potępiał starą pannę tak niezbicie, iż opozycja rozdała po mieście kilkadziesiąt kopij skargi.
W kilka dni po rozpoczęciu kroków wojennych między starą panną a księdzem Birotteau, baron de Listomère, który miał nadzieję zostać przy najbliższym awansie kapitanem korwety, otrzymał list, w którym jeden z przyjaciół oznajmiał mu, że jest w ministerjum mowa o tem aby go wogóle usunąć ze służby. Zdumiony ta wiadomością, pojechał corychlej do Paryża i wybrał się do ministra, który sam wydał się mocno zdziwiony, ale roześmiał się z obaw barona. Nazajutrz, mimo zapewnień ministra, baron przepytał się w ministerjum. Popełniając niedyskrecję w imię przyjaźni, pewien sekretarz pokazał mu gotowy już referat, którego jedynie wskutek choroby dyrektora nie przedłożono ministrowi; referat ten potwierdzał fatalną wiadomość. Natychmiast baron de Listomère udał się do stryja, który, będąc posłem, miał sposobność widzieć bezzwłocznie ministra w Izbie. Poprosił go, aby wybadał zamiary Ekscelencji, chodzi tu bowiem o całą jego przyszłość. Toteż z najżywszym niepokojem czekał w karecie końca posiedzenia.
Strona:PL Balzac - Dziewczyna o złotych oczach; Proboszcz z Tours.djvu/146
Ta strona została przepisana.