troski; zasnuła je zasłoną która udawała myśl. Był to szkielet owego Birotteau, który, rok wprzódy, toczył się, tak pusty ale tak zadowolony, przez uliczki Klasztoru. Biskup obrzucił swoją ofiarę spojrzeniem wzgardy i litości; poczem raczył zapomnieć o nim i pojechał dalej.
Niema wątpienia, iż Troubert byłby w innych czasach Hildebrandem albo Aleksandrem VI. Dziś, Kościół nie jest już potęgą polityczną i nie spożytkowuje sił swoich samotników. Celibat ma tę kapitalną wadę, iż, skupiając wartości człowieka na jedną namiętność, egoizm, czyni ludzi bezżennych albo szkodliwymi albo bezużytecznymi. Żyjemy w epoce, w której rządy (i to ich wada) metyle urządzają społeczeństwo dla człowieka, ile człowieka dla społeczeństwa. Istnieje nieustanna walka jednostki przeciw systemowi, który go chce wyzyskać, a który on chce wyzyskać na swoją korzyść; gdy niegdyś człowiek, w istocie bardziej wolny, okazywał się bardziej szczodry dla sprawy publicznej. Krąg, w którym poruszają się ludzie, rozszerzył się nieznacznie: dusza, która zdolna jest objąć jego syntezę, będzie zawsze tylko wspniałym wyjątkiem; zazwyczaj bowiem, w świecie moralnym jak w świecie fizycznym, ruch traci na sile to, co zyskuje na przestrzeni. Społeczeństwo nie może się wspierać na wyjątkach. Najpierw, człowiek był poprostu i wyłącznie ojcem, i serce jego biło gorąco, skupione w sferze rodziny. Później żył dla klanu lub dla małej republiki: stąd wielkość Grecji lub Rzymu. Następnie był człowiekiem kasty lub religji, dla której umiał się okazać wzniosły; ale tu krąg jego interesów pomnożył się o wszystkie strefy intelektualne. Dziś, życie jego związane jest z życiem olbrzymiej ojczyzny; niebawem, powiadają, ojczyzną jego będzie cały świat. Czyżby ten kosmopolityzm moralny, nadzieja chrześcijańskiego Rzymu, nie był wzniosłą omyłką? Tak naturalne jest wierzyć w ziszczenie szlachetnej mrzonki, w braterstwo ludzi. Ale, niestety! istota ludzka nie ma tak boskich proporcyj. Dusza dość obszerna aby ogarnąć uczucia przeznaczone tylko dla wielkich ludzi, nie będzie nigdy duszą zwykłego obywatela ani
Strona:PL Balzac - Dziewczyna o złotych oczach; Proboszcz z Tours.djvu/160
Ta strona została przepisana.