Strona:PL Balzac - Dziewczyna o złotych oczach; Proboszcz z Tours.djvu/40

Ta strona została przepisana.

jest ten piękny młody człowiek. Następnie, usłyszawszy jego nazwisko:
— A! to mój syn, rzekł. Cóż za szkoda!
Taka była historja młodzieńca, który w połowie kwietnia r. 1815 przebiegał niedbale główną aleję Tuileryj, ma sposób owych zwierząt, które, znając swą siłę, kroczą w spokoju i majestacie. Mieszczaneczki obracały się naiwnie aby go ujrzeć raz jeszcze; kobiety światowe nie odwracały się, czekały aż wróci, i zapisywały go w pamięci, aby przy sposobności przypomnieć sobie tę słodką twarz, z której byłaby dumna najpiękniejsza z nich.
— Cóż ty tu robisz w niedzielę? spytał mijając Henryka margrabia de Ronquarolles.
— Są ryby w saku, odparł młody człowiek.
Ta wymiana myśli odbyła się zapomocą dwóch znaczących spojrzeń w ten sposób, iż Romquerolles i de Marsay nie zdradzili niczem że się znają. Młody człowiek badał przechodniów z bystrością paryżanina, który napozór nie widzi i nie słyszy nic, ale widzi i słyszy wszystko. W tej chwili podszedł do Henryka młody człowiek, ujął go poufale pod ramię, mówiąc:
— Jakże się miewasz, kochany?
— Doskonale, odparł de Marsay owym tomem nibyto serdecznym, ale który, między młodymi ludźmi w Paryżu, nie dowodzi niczego, ani ma teraz ani na przyszłość.
W istocie, młodzi paryżanie nie są podobni do młodych ludzi w żadnem innem mieście. Dzielą się na dwie klasy: młodzieniec, który coś ma i młodzieniec, który nie ma nic; ten co pracuje i tem co się bawi. Ale, zrozumiejcie to, chodzi jedynie o rdzennych paryżan, którzy wiodą w tem mieście rozkoszne i wykwintne życie. Jest tam wprawdzie i garść innych; ale ci, to, są dzieci, które bardzo późno pojmują życie paryskie i padają jego ofiarą. Nie spekulują, ale kształcą się, kują, powiadają o mich tamci. Wreszcie widzi się tam jeszcze pewnych młodych ludzi, bogatych lub biednych, którzy obierają sobie zawód i trzymają się go poprostu; to