prawo wejść do salonu, patrzeć na wszystkich z wysokości swego krawata lub owej lorynetki i móc lekceważyć najtęższego człowieka, o ile nosi zeszłoroczną kamizelkę? — Wawrzyncze, nogę mi złamiesz! — Po śniadaniu, Pawełku, pójdziemy do Tuileryj zobaczyć cudną dziewczyną o złotych oczach.
Kiedy, po doskonalem śniadanku, dwaj młodzi ladzie przebiegli terasę des Feuillants oraz wielką aleję Tuileryj, nie spotkali ani śladu boskiej Paquity, na której intencję znajdowało się tam pięćdziesięciu najwykwintniejszych młodych paryżan, wszyscy upiżmowani, w wysokich krawatach, butach z ostrogami, machający szpicrutą, chodzący, śmiejący się i wysyłający się wzajem do wszystkich djabłów.
— Spaliło na panewce, rzekł Henryk; ale przyszła mi wspaniała myśl. Ta dziewczyna dostaje listy z Londynu, trzeba tedy przekupić albo spoić listonosza, otworzyć list, oczywiście przeczytać, wsunąć czuły bilecik i zapieczętować z powrotem. Stary tyran, crudel tiranno, musi z pewnością znać osobę pisującą z Londynu i nie ma się przed nią na baczności.
Nazajutrz, de Marsay znowu przechadzał się w słońcu po terasie i ujrzał Paguitę; już namiętność upiękniła ją w jego oczach. Naprawdę oszalał dla tych oczu, których promienie miały coś z promieni słońca a których żar streszczał w sobie żar tego cudnego ciała oddychającego rozkoszą. De Marsay pałał żądzą otarcia się o suknię uroczej dziewczyny kiedy się mijali w czasie przechadzki; ale zabiegi jego były wciąż daremne. Raz, kiedy wyprzedził duennę i Paquitę, aby za powrotem znaleźć się obok dziewczyny o złotych oczach, nie mniej niecierpliwa Paquita przysunęła się żywo: de Marsay uczuł uścisk ręki tak szybki, tak namiętny i wymowny, że miał wrażenie iskry elektrycznej. W tej jednej chwili wszystkie wzruszenia młodości zadrgały w jego sercu. Kiedy kochankowie spojrzeli na siebie, Paquita zdawała się zawstydzona; spuściła oczy, aby nie widzieć już oczu Henryka, ale
Strona:PL Balzac - Dziewczyna o złotych oczach; Proboszcz z Tours.djvu/55
Ta strona została przepisana.