Strona:PL Balzac - Dziewczyna o złotych oczach; Proboszcz z Tours.djvu/65

Ta strona została przepisana.

plemion, martwotę posągów z której nic nie można wyczytać. Kochała córkę, czy nie? żadnej odpowiedzi. Pod tą maską czaiły się wszystkie uczucia ludzkie, dobre i złe; wszystkiego można było spodziewać się po tej istocie. Spojrzenie jej szło wolno od pięknych włosów córki okrywających ją jak płaszcz, do twarzy Henryka, której przyglądała się z niewymowną ciekawością. Zdawała się pytać samą siebie, przez jakie czary on się tu znalazł, jaki kaprys natury wydał tak uroczego mężczyznę.
— Te kobiety drwią sobie ze mnie! pomyślał Henryk.
W tej chwili, Paquita podniosła głowę i objęła go spojrzeniem, które przenika do duszy i pali. Wydała mu się tak piękna, że przysiągł sobie posiąść ten skarb piękności.
— Paquito, bądź moją!
— Chcesz mnie zabić? rzekła wystraszona, drżąca, niespokojna, ale parta ku niemu niewytłumaczoną siłą.
— Zabić cię, ja! rzekł z uśmiechem.
Paquita wydała krzyk przerażenia, rzekła coś starej, która ujęła przemocą dłoń Henryka, dłoń córka, popatrzyła na nich długo, poczem puściła ich ręce, potrząsając igłową w sposób straszliwie wymowny.
— Bądź moją dziś wieczór, zaraz, pójdź aa mną, nie opuszczaj mnie, ja chcę tego, Paquito! Kochasz mnie? chodź!
W jednej chwili obrzucił ją tysiącem szalonych słów, z chyżością strumienia, który pomyka między skały i powtarza pod tysiącem rozmaitych form ten sam dźwięk.
— To ten sam głos! — rzekła Paquita melancholijnie i tak cicho, że de Mareay nie mógł słyszeć. — I... ten sam płomień, dodała.
— A więc tak, dobrze, rzekła z wybuchem namiętności, której nic nie zdołałoby opisać. Tak, ale nie dziś wieczór. Dziś wieczór, Adolfie, dałam trochę za mało opjum Consze, mogłaby się obudzić, byłabym zgubiona; W tej chwili cały dom myśli że je śpię w swoim pokoju. Za dwa dni bądź w tem samem miejscu, powiedz to samo słowo temu samemu człowiekowi. Ten człowiek, to jak mój ojciec.