Strona:PL Balzac - Dziewczyna o złotych oczach; Proboszcz z Tours.djvu/81

Ta strona została przepisana.

na dziewczyna nie była już podobna do ciekawej, niecierpliwej, rozszalałej istoty, która na swoich skrzydłach zaniosła Henryka w siódme niebo miłości. Było coś tak szczerego w tej rozpaczy przesłonionej rozkoszy, że straszliwy de Marsay uczuł podziw dla tego arcydzieła przyrody i zapomniał na chwilę o głównym celu schadzki.
— Co tobie, Paquito?
— Drogi mój, rzekła, zabierz mnie jeszcze tej nocy. Ukryj mnie gdzieś, gdzieby na mój widok nikt nie mógł rzec: „To Paquita“; gdzieby nikt nie odpowiedział: „Jest tu dziewczyna z długiem! włosami o złocistem spojrzeniu“. Tam dałabym ci wszystką rozkosz, jakiejbyś zażądał. Później, kiedy mnie już nie będziesz kochał, rzucisz mnie; nie będę się skarżyła, nie pawiem nic. Nie będziesz potrzebował robić sobie żadnych wyrzutów, bo jeden dzień spędzony przy tobie, jeden jedyny dzień, przez który patrzyłabym na ciebie, starczy mi za całe życie. Ale jeśli zastanę tutaj, jestem zgubiona.
— Nie mogę opuścić Paryża, moja mała, odparł Henryk. Nie należę do siebie, związany jestem przysięgą z losem wielu osób, które służą mnie jak ja im. Ale mogę ci stworzyć w Paryżu schronienie, gdzie żadna siła ludzka nie dotrze.
— Nie, rzekła, zapominasz o sile kobiecej.
Nigdy głos ludzki nie wyraził więcej grozy.
— Któż mógłby cię dosięgnąć, skoro ja stanę między tobą a światem?
— Trucizna! rzekła. Już donna Concha się domyśla... Przytem, dodała dając upust łzom, które błysnęły jej ma licach, łatwo poznać, że ja nie jestem już ta sama. Więc dobrze, jeśli mnie zostawisz wściekłości potwora który mnie pożre, niech się dzieje twoja święta wola! Ale pójdź, spraw aby wszystkie rozkosze życia wsiąkły w naszą miłość. Zresztą, będę błagać, będę płakać, krzyczeć, będę się bronić, uratuję się może.
— Kogo będziesz błagać? spytał.