lu lat otworzył swoje serce. Nerwy jego zmiękły, chłód jego stopił się w atmosferze tej płomiennej duszy, jego brutalne zasady pierzchły, szczęście ubarwiło istność jego białą i różową barwą tego buduaru. Czując płomień nieznanej rozkoszy, dał się unieść poza granice, w jakich dotąd zamykały się jego uczucia. Nie chciał się dać prześcignąć tej dziewczynie, którą sztuczna poniekąd miłość urobiła zgóry dla potrzeb jego duszy. W próżności, która każe mężczyźnie zostać we wszystkiem zwycięscą, znalazł siłę ujarzmienia tej dziewczyny; ale też, wyrzucony poza sferę w której dusza włada sobą, zgubił się w rozkosznej otchłani. Był tkliwy, dobry, serdeczny. Przywiódł Paquitę niemal do szaleństwa.
— Czemubyśmy nie mieli pojechać do Sorrento, do Nicei, do Chiavari, spędzić całe życie w ten sposób? Chcesz? mówił przejmującym głosem.
— Czy potrzebujesz mi kiedy mówić: „Chcesz?“ wykrzyknęła. Czyż ja mam wolę? Istnieję poza tobą jedynie poto aby ci być rozkoszą. Jeśli chcesz wybrać schronienie godne nas, Azja jest jedynym krajem, gdzie miłość może rozwinąć skrzydła...
— Masz słuszność, odparł Henryk. Jedźmy do Indyj, tam gdzie wiosna trwa wiecznie, gdzie ziemia rodzi wciąż same kwiaty, gdzie człowiek może się otoczyć monarszym przepychem nie ściągając ludzkich gadań, iak w głupich krajach, które chcą urzeczywistnić płaską chimerę równości. Jedźmy w strony, gdzie żyje się w otoczeniu niewolników, gdzie słońce wciąż oświeca pałac wiecznie biały, gdzie w powietrzu unoszą się zapachy, gdzie ptaki śpiewają miłość i gdzie człowiek umiera kiedy nie może już kochać...
— I gdzie umiera się razem! rzekła Paquita. Ale nie jedźmy jutro, jedźmy zaraz, weźmy Kristemja.
— Na honor, rozkosz jest najpiękniejszem rozwiązaniem życia. Jedźmy do Azji; ale, aby jechać, dziecko, trzeba dużo złota! aby zaś mieć złoto, trzeba uporządkować interesy.
Nie rozumiała.
— Złoto jest tu, o, potąd, rzekła podnosząc rękę.
Strona:PL Balzac - Dziewczyna o złotych oczach; Proboszcz z Tours.djvu/84
Ta strona została przepisana.