Strona:PL Balzac - Fałszywa kochanka; Podwójna rodzina.djvu/110

Ta strona została przepisana.

czy nigdy nie pragnęłaś majątku, zbytku? Czy nie marzysz niekiedy o tem, aby nosić piękne suknie, które haftujesz?
— Skłamałabym, panie Rogerze, mówiąc, że nie myślę nigdy o szczęściu, jakiego zażywają bogacze. Och, tak, myślę często, zwłaszcza kiedy zasypiam. Radabym, aby biedna matka w swoim wieku nie chodziła w niepogodę na targ. Chciałabym, aby co rano, kiedy jeszcze leży w łóżku, służąca przynosiła jej dobrze osłodzoną kawę. Biedaczka lubi czytać romanse; otóż wolałabym raczej, aby sobie psuła oczy przy ulubionej lekturze, niż przekładając klocki od rana do wieczora. Trzebaby jej także trochę dobrego wina. Słowem, chciałabym widzieć ją szczęśliwą, taka jest dobra.
— Dała pani tedy dowody swej dobroci?
— Och, tak, odparła córka z uczuciem. Następnie, po chwili milczenia, gdy młodzi ludzie spoglądali na panią Crochard, która, dotarłszy do połowy mostu, groziła im palcem, Karolina dodała:
— Och tak, dała mi dowody! Jak ona dbała o mnie, kiedy byłam mała! Sprzedała ostatnią łyżkę srebrną, aby mnie oddać na naukę do starej panny, która mnie nauczyła haftować. A biedny ojciec, ileż ona zadała sobie męki, aby mu umilić jego ostatnie chwile! Na to wspomnienie, młoda dziewczyna zadrżała i zasłoniła sobie twarz.
— Et! nie myślmy o minionych nieszczęściach, rzekła siląc się odzyskać wesołość. Spłoniła się, czu-