na sam z ministrem, z którym napróżno usiłował nawiązać rozmowę w salonach Cambaceresa. Wielki Sędzia wyraźnie go unikał przez cały wieczór.
— No i cóż, panie de Granvillle, jest pan na pięknej drodze!
— Ależ, dopóki będę przy Waszej Ekscelencji...
— Ja nie żartuję, rzekł minister. Ukończył pan praktykę od dwóch lat, a obrona pańska w procesie Simeuse i d‘Hauteserre postawiły cię bardzo wysoko.
— Sądziłem aż do dziś, że moje oddanie tym nieszczęśliwym emigrantom zaszkodziło mi.
— Jest pan bardzo młody, rzekł minister poważnie. Ale, dodał po pauzie, bardzo się pan dziś podobał Arcy-Kanclerzowi. Niech pan wstąpi do służby sądowej, brakuje nam ludzi. Bratanek człowieka, któremu i ja i Cambaceres serdecznie jesteśmy oddani, nie powinien tkwić w adwokaturze dla braku protekcji. Pański wuj pomógł nam przebyć czasy bardzo burzliwe, a tego rodzaju usług się nie zapomina.
Minister zamilkł na chwilę.
— W najbliższym czasie, podjął, będę miał trzy wakujące miejsca w trybunale pierwszej instancji oraz przy apelacji w Paryżu, niech pan zajdzie wtedy do mnie, wybierze pan sobie miejsce, które ci będzie odpowiadało. Do tego czasu pracuj pan, ale nie pokazuj się u mnie na audjencjach. Po pierwsze jestem zawalony robotą, powtóre konkurenci pańscy odgadliby twoje intencje i mogliby ci zaszkodzić u szefa. Cambaceres i ja umyślnie nie odezwaliśmy się do pana
Strona:PL Balzac - Fałszywa kochanka; Podwójna rodzina.djvu/133
Ta strona została przepisana.