Strona:PL Balzac - Fałszywa kochanka; Podwójna rodzina.djvu/148

Ta strona została przepisana.

naturę. Czy to że pani de Granville obdarzyła zaufaniem tapicerów bez gustu, czy że wycisnęła na wszystkiem swoje własne piętno, to pewna, że młodego urzędnika zdumiała oschłość i zimna uroczystość władające w jego domu. Nie było tam nic miłego, wszystko się tam kłóciło, nic nie cieszyło oka. Prostolinijność i ciasnota rozmównicy w Bayeux odżyły w jego domu, pod szerokiemi futrowaniami strojnemi w deseń bez gustu.
Pragnąc znaleść jakieś usprawiedliwienie dla żony, młody człowiek cofnął się, obejrzał jeszcze raz długi i wysoki przedpokój, którym wchodziło się do mieszkania. Buazerja była za ciemna; ciemno-zielony aksamit, który pokrywał ławeczki, czynił jeszcze surowszą tę ubikację, mało ważną, to prawda, ale która zawsze daje pojęcie o domu, tak samo jak z pierwszego zdania sądzimy o inteligencji człowieka. Przedpokój, to rodzaj przedmowy, która powinna wszystko zapowiadać, ale niczego nie przyrzekać.
Młody adwokat pytał sam siebie, czy to żona mogła wybrać staroświecką lampę zawieszoną w środku tej nagiej sali, wyłożonej białym i czarnym marmurem, a obitej papierem, na którym były przedstawione kopczyki kamieni poprzerastanych zielonym mchem. Bogaty ale stary barometr wisiał na jednej ze ścian, jakby dla uwydatnienia jej pustki.
Młody człowiek spojrzał na żonę. Zdawała się tak rada z czerwonych galonów zdobiących perkalikowe firanki, tak rada z barometru i z obyczajnego