zliczone wymagania pętają tak silnemi węzłami lękliwą duszę, pani de Granville skruszyła się i wróciła do dawnego jansenizmu. Byłoby nużącem szczegółowo malować wydarzenia, które wniosły nieznacznie nieszczęście w tę rodzinę: wystarczy opowiedzieć fakty, nie grupując ich ściśle wedle porządku epok. Pierwsze nieporozumienie małżonków było dość znamienne. Kiedy Granville wprowadził żonę w świat, zgodziła się bywać na poważnych zebraniach, na obiadach, koncertach w domach urzędników wyżej postawionych od jej męża w hierarchji sądowej, ale umiała wymawiać się migreną za każdym razem, kiedy chodziło o bal. Jednego dnia, Granville, zniecierpliwiony temi chorobami na zawołanie, ukrył list, który oznajmiał bal u pewnego Radcy Stanu, zmylił żonę ustnem zaproszeniem i, pewnego wieczoru, kiedy zdrowie jej nie pozostawiało nic do życzenia, wprowadził ją na wspaniałą zabawę.
— Moja droga, rzekł za powrotem, widząc na jej twarzy smutek, który go uraził, rola kobiety, twoje stanowisko, majątek, nakładają obowiązki, z których żadne prawo boskie nie może cię uwolnić. Czyż nie jesteś chwałą swojego męża? Powinnaś tedy iść na bal, kiedy ja idę i wystąpić jak się należy.
— Ależ, mój drogi, cóż było złego w mojej tualecie?
— Chodzi o twoją minę, moje dziecko. Kiedy młody człowiek zbliża się do ciebie i zagadnie cię, stajesz się tak poważna, że żartowniś mógłby z tego wnosić o kruchości twej cnoty. Rzekłby ktoś, iż się obawiasz, że uśmiech cię skompromituje. Wyglądasz, jak
Strona:PL Balzac - Fałszywa kochanka; Podwójna rodzina.djvu/153
Ta strona została przepisana.