jącego gabinet sędziego, powtarzała lokajowi, zawsze tym samym tonem, wczorajsze zlecenie:
„Jaśnie pani pyta pana hrabiego, czy dobrze spędził noc, i czy będzie miała przyjemność widzieć go u siebie na śniadaniu.
— Jaśnie pan, odpowiadał lokaj, wracając z pokoju pana, każe się kłaniać pani hrabinie i prosi, aby mu wybaczyła, ale ważne sprawy każą mu spieszyć do sądu“.
W chwilę potem pokojówka zjawiała się znowu i pytała w imieniu pani, czy będzie miała szczęście oglądać pana hrabiego przed wyjściem.
„Już wyszedł“, odpowiadał lokaj, gdy często kabrjolet stał jeszcze w dziedzińcu.
Ten djalog przez ambasadora stał się codziennym ceremoniałem. Lokaj hrabiego de Granville, faworyt pana, który był przyczyną niejednej sprzeczki małżeńskiej dla swego braku religji i zbytniej swobody obyczajów, udawał się często do gabinetu, gdzie pana już nie było, i przynosił zwyczajną odpowiedź. Strapiona małżonka zawsze czyhała na powrót męża; wystawała na ganku, aby się znaleźć w chwili gdy przechodzi i zjawić się przed nim jak wyrzut. Małostkowa dokuczliwość, właściwa mniszym usposobieniom, stanowiła grunt charakteru pani de Granville, która, licząc wówczas trzydzieści pięć lat, wyglądała na czterdzieści. Kiedy, zmuszony względami decorum, Granville odzywał się do żony lub zostawał w domu na obiedzie, ona, szczęśliwa, że może mu narzu-
Strona:PL Balzac - Fałszywa kochanka; Podwójna rodzina.djvu/163
Ta strona została przepisana.