Strona:PL Balzac - Fałszywa kochanka; Podwójna rodzina.djvu/29

Ta strona została przepisana.

bo lśniło błękitem bez chmurki, był koniec kwietnia. Małżeństwo miało za sobą dwa lata szczęścia, a Klementyna dopiero od dwóch dni odkryła w domu coś, co trąciło sekretem, tajemnicą. Polak — powiedzmy i to jeszcze na jego chwałę, jest naogół słaby wobec kobiety: ma dla niej tyle czułości, że w Polsce schodzi przy niej na drugi plan: ale, mimo że Polki są urocze, jeszcze łatwiej pobije go Paryżanka. To też hrabia Adam, przypierany do muru, nie zdobył się na ten niewinny spryt, aby sprzedać żonie tajemnicę. Z kobietą trzeba zawsze umieć wyzyskać sekret; to budzi w niej szacunek, tak samo jak hultaj patrzy z szacunkiem na uczciwego człowieka, który mu się nie dał wystrychnąć na dudka. Hrabia, bardziej dzielny niż mowny, prosił jedynie, aby mu było wolno odpowiedzieć dopiero, gdy skończy swój nargil pełen tombaki.
— W podróży, mówiła, przy każdym kłopocie powiadałeś mi: „Pac to załatwi! Pisałeś tylko wciąż do Paca! Za powrotem wszyscy mówią mi tutaj: „kapitan!“ Chcę wyjść?... Kapitan! Chodzi o zapłacenie rachunku?... Kapitan! Mój koń ma za ostrego trapa, melduje się to kapitanowi Pacowi. Słowem, mam uczucie, że gramy w domino: wszędzie Pac. Słyszę wciąż tylko o Pacu, a nie mogę ujrzeć tego Paca. Co to jest Pac? Niechże mi dadzą tego Paca.
— Czy coś idzie niedobrze? spytał hrabia, porzucając bocchettino swego nargilu.
— Wszystko idzie tak dobrze, że niejeden magnat z dwustoma tysiącami franków renty zrujnowałby się żyjąc tak jak my żyjemy za sto dziesięć, rze-