Strona:PL Balzac - Fałszywa kochanka; Podwójna rodzina.djvu/32

Ta strona została przepisana.

była już może świadomość swej wyższości, nad tym słabym, chuderlawym i ryżym Polakiem.
— Idzie Pac, rzekł hrabia słysząc kroki w kurytarzu.
Hrabina ujrzała rosłego, pięknego mężczyznę, o kształtnej budowie, na którego twarzy malowała się owa łagodność, będąca owocem siły i nieszczęścia. Tac włożył na prędce obcisły szamerowany surdut, zwany przez Polaków czamarą. Obfite czarne włosy, dość niedbale zresztą uczesane, okalały jego kwadratową głowę, uwydatniając szerokie czoło, błyszczące niby złom marmuru. Pac trzymał w ręku czapkę z daszkiem, a ręka ta podobna była do ręki Herkulesa z dzieckiem. Jędrne zdrowie tryskało z tej twarzy równo przedzielonej wielkim rzymskim nosem, który przypominał Klementynie piękne Transteweryny. Czarny jedwabny krawat dopełniał marsowego wyglądu tej tajemnicy o pięciu stopach i siedmiu calach wzrostu, z oczami czarnemi jak węgiel, o włoskim blasku. Obszerne fałdziste spodnie, z pod których widać było tylko koniec buta, świadczyły iż Pac pozostał wierny polskiej modzie. Doprawdy, dla romansowej kobiety byłoby coś niesamowitego w tym tak jaskrawym kontraście między kapitanem a hrabią, między tym Polaczkiem o drobnej buzi a tym pięknym żołnierzem, między pankiem a panem.
— Jak się masz, Adamie, rzekł poufale do hrabiego.
Poczem skłonił się uprzejmie, pytając Klementyny, czem może służyć.