Strona:PL Balzac - Fałszywa kochanka; Podwójna rodzina.djvu/40

Ta strona została przepisana.

— Z jednej i drugiej strony, rzekła z uśmiechem Klementyna.
— Tak, rzekł Adam; gdy przyjaźń może tylko rosnąć. Nie masz co robić minek; my jesteśmy, mój aniele, narówni przyjaciółmi co kochankami; zjednoczyliśmy — przynajmniej mam nadzieję — oba te uczucia w naszym związku.
— Ja ci wytłómaczę, co was uczyniło takimi przyjaciółmi, rzekła Klementyna. Różnica trybu życia płynie z waszych upodobań, a nie z musu; z ochoty, a nie z położenia. O ile można sądzić człowieka z przelotnego widzenia i z tego, co mi o nim mówisz, tutaj niższy może się stawać w pewnych momentach wyższym.
— Och, Pac jest doprawdy więcej wart odemnie, odparł naiwnie Adam. Jedyna moja wyższość nad nim to przypadek.
Żona uściskała go za to szlachetne wyznanie.
— Nadzwyczajna zręczność, z jaką ukrywa wielkość swoich uczuć, jest już sama olbrzymią wyższością, dodał hrabia. Mówiłem mu nieraz: „Ty jesteś zcichapęk, masz w sercu rozległe krainy, w które się chowasz“. Ma prawo do tytułu hrabiego Paca, a każe się nazywać w Paryżu tylko kapitanem.
— Słowem, średniowieczny Florentyńczyk objawił się w nim po trzystu latach, rzekła hrabina. Jest w nim coś z Dantego i z Michała Anioła.
— Wiesz, ty masz rację, on jest poetą w duszy, odparł Adam.
— Jestem tedy żoną dwóch Polaków, rzekła