Strona:PL Balzac - Fałszywa kochanka; Podwójna rodzina.djvu/56

Ta strona została przepisana.

— Podłość, którą pani zrozumie i z której mnie pani rozgrzeszy.
— Pan, podłość?...
— Tak, ja, hrabia Pac, kocham się jak szaleniec w dziewczynie, która włóczyła się po Francji z rodziną Butorów, taki cyrk w rodzaju Frankoniego, ale który jeździ tylko po jarmarkach. Postarałem się dla niej o miejsce w Cyrku Olimpijskim.
— Czy ładna? spytała hrabina.
— Dla mnie tak, odparł melancholijnie. Malaga (to jej pseudonim) jest silna, zręczna i zwinna. Czemu jest mi droższa nad wszystkie kobiety w świecie? doprawdy, nie umiałbym powiedzieć. Kiedy ją widzę, jej czarne włosy przewiązane błękitną wstążką spadające na śniade i nagie ramiona, całą jej postać odzianą w białą tunikę ze złotym brzegiem, w jedwabnym trykocie, który ją zamienia w żywy grecki posąg, z nogami w atłasowych pantofelkach, jak skacze z chorągwiami w ręku przez olbrzymią papierową obręcz i rozdziera ją w powietrzu, gdy koń pomyka w galopie, a ona znów skacze nań z wdziękiem, oklaskiwana samorzutnie przez całą publiczność... cóż powiem? to na mnie działa!
— Bardziej niż piękna kobieta na balu?... rzekła Klementyna z wyzywającem zdziwieniem.
— Tak, odparł Pac zdławionym głosem. Ta cudowna zwinność, ten ciągły wdzięk w ciągłem niebezpieczeństwie, to dla mnie najpiękniejszy tryumf kobiety... Tak pani, Cinti i Malibran, i Grisi i Taglioni, i Pasta i Essler, wszystko co włada lub włada-