Strona:PL Balzac - Fałszywa kochanka; Podwójna rodzina.djvu/59

Ta strona została przepisana.

jej, wszyscy w polskich strojach, robili straszliwy zgiełk. Była niema, milcząca, miałem wrażenie, że czytam w jej melancholicznych myślach. Czyż nie miała do nich powodu, ta dwudziestoletnia dziewczyna? to mnie wzruszyło.
Hrabina spoczywała w uroczej pozie, zadumana, jakgbyby smutna.
— Biedny, biedny Tadeusz! wykrzyknęła. I swobodna, jak prawdziwa wielka dama, dodała, nie bez szelmoskiego uśmieszku: „Niech pan idzie, niech pan idzie do cyrku!“
Tadeusz ujął jej rękę, ucałował roniąc na nią łzę, i wyszedł. Wymyśliwszy tę miłość do cyrkówki, musiał jej dać jakiś pozór rzeczywistości. W opowiadaniu tem prawdą była jedynie tyle, że tego rana w Saint-Cloud uderzyło go na afiszu miano sławnej Malagi, cyrkówki z rodziny Butorów. Pajac, pozyskany pięciofrankówką, opowiedział Pacowi, że woltyżerka jest znajdą, może skradzioną gdzieś dzieckiem. Tadeusz udał się tedy do cyrku i ujrzał piękną woltyżerkę. Za cenę dziesięciu franków, masztalerz, który zastępuje tam teatralne garderobiane, powiedział mu, że Malaga nazywa się Małgorzata Turquet, i że mieszka przy ulicy des Fossés-de-Temple, na piątem piętrze.
Nazajutrz, z rozpaczą w duszy, Pac udał się do dzielnicy du Temple i spytał o pannę Turquet, w lecie dublującą z najsłynniejszą woltyżerką cyrkową, w zimie statystującą w bulwarowym teatrzyku.
— Malaga! krzyknęła odźwierna, gnając na pod-