Strona:PL Balzac - Fałszywa kochanka; Podwójna rodzina.djvu/60

Ta strona została przepisana.

dasze, jakiś piękny pan z wizytą! Wywiaduje się o ciebie u mojego starego, który go buja, abym miała czas cię uprzedzić
— Dziękuję, pani Chapuzot: ale co on pomyśli, skoro mnie zastanie, jak prasuję sukienkę?
— Ba! kiedy ktoś kocha, wszystko mu się podoba u ukochanej.
— Czy to Anglik? oni lubią konie.
— Nie, wygląda prędzej na Hiszpana.
— To kiepsko; mówią, że Hiszpanie są goli... Niechże pani zostanie, pani Chapuzot, nie będzie się wydawało, żem taka sama...
— Kogo pan szuka? rzekła odźwierna, otwierając Tadeuszowi drzwi.
— Panny Turquet.
— Moje dziecko, odparła odźwierna przybierając godną pozę, ktoś pyta o ciebie.
Sznur, na którym suszyła się bielizna, strącił kapitanowi kapelusz z głowy.
— Czego pan sobie życzy, spytała Malaga podnosząc kapelusz.
— Widziałem panią w cyrku, przypomniała mi pani córkę którą straciłem: przez pamięć tedy mojej Heloizy, do której pani uderzająco jest podobna, chciałbym pani w czem dopomóc, o ile pani oczywiście pozwoli.
— Jakże!... ależ niechże pan siada, panie generale, rzekła pani Chapuzot. Bardzo ładna propozycja, bardzo cacana. Wie pan, jak gadać z kobietkami.