Strona:PL Balzac - Fałszywa kochanka; Podwójna rodzina.djvu/62

Ta strona została przepisana.

zotowie nie umieli sobie wytłómaczyć kaprysu polskiego hrabiego. Pac zachodził tam na jakąś godziną tygodniowo; cały czas spędzał w salonie, nie wchodząc do buduaru, ani do sypialni Malagi, której progu nie przestąpił nigdy, mimo naj chytrzej szych manewrów woltyżerki i Chapuzotów. Hrabia wypytywał się o drobne wydarzenia, z których snuło się życie cyrkówki i za każdym razem zostawiał dwie czterdziestofrankowe sztuki na kominku.
— Wygląda bardzo znudzony, mówiła pani Chapuzot.
— Tak, odpowiadała Malaga, ten człowiek zimny jest jak glista.
— Ale i tak dobry chłop, wołał Chapuzot uszczęśliwiony ze swego niebieskiego garnituru, w którym wyglądał conajmniej jak woźny z ministerjum.
Perjodyczne datki Paca dawały Małgorzacie Turquet dochód trzystu dwudziestu franków miesięcznie. Suma ta, połączona z chudą gażą w cyrku, stworzyła jej egzystencję wspaniałą w porównaniu z poprzednią nędzą. W cyrku, wśród artystów, krążyły osobliwe wieści o szczęściu Malagi. Próżność woltyżerki wyszrubowała do sześćdziesięciu tysięcy franków owe sześć tysięcy, jakie apartament jej kosztował roztropnego kapitana. Wedle tego, co mówili klauni i komparsi, Malaga jadła na srebrze, przychodziła zresztą do cyrku we wspaniałych burnusach, kaszmirach, cudownych szalach. Pozatem Polak był najbajeczniejszym człowiekiem, jakiego wolty-