Strona:PL Balzac - Fałszywa kochanka; Podwójna rodzina.djvu/65

Ta strona została przepisana.

„Zwracam się do pana, którego śmiem jeszcze nazywać moim przyjacielem: czy pan będzie miał jeszcze litość nademną po tem, co się stało i co pan tak źle sobie wytłómaczył? Serce moje odwołuje wszystko, co pana mogło urazić. Jeżeli byłam natyle szczęśliwa, aby dać nieco uroku godzinom, które pan spędzał ze mną, niech pan wróci... inaczej stanę się pastwą rozpaczy. Jestem w nędzy, a pan wie, do jakich ona głupstw pcha człowieka. Wczoraj miałam na cały dzień śledzia i kawałek chleba. Czy to jest posiłek godny pańskiej kochanki? Nie mam już Chapuzotów, którzy zdawali się tacy oddani. Pańskie zniknięcie sprawiło, iż przejrzałam do dna ludzkie przywiązanie... Pies, któregośmy żywili, nie opuści nas, a chapuzotowie odeszli. Komornik wszystko zajął w imieniu właściciela, człowieka bez serca, i jubilera który nie chce czekać ani tygodnia: człowiek nie ma zaufania do człowieka! Cóż za położenie dla kobiety, która drugim robiła tylko dobrze! Zaniosłam do lombardu wszystko co miałam wartościowego, zostało mi już tylko pańskie wspomnienie, a nadchodzą ciężkie dni. Przez zimę nie pobieram feu, bo grają w teatrze same pantominy, ot, małe rólki, w których kobieta nie ma się w czem pokazać. W jaki sposób pan mógł się nie poznać na szlachetności moich uczuć? Wszak kobieta ma tylko jeden sposób okazania wdzięczności! Zdawał się pan taki rad z mego dostatku, w jaki sposób mógł mnie pan zostawić w nędzy? O mój jedyny przyjacielu na świecie, zanim zacznę uganiać po jarmarkach z Cyrkiem Butora, bo w ten sposób przy-