Strona:PL Balzac - Fałszywa kochanka; Podwójna rodzina.djvu/74

Ta strona została przepisana.

zrobiła Tadeuszowi sceną, dając mu do zrozumienia, że nie życzy go sobie w domu.
— Tak, pani, rzekł pokornie Tadeusz, ma pani słuszność, jestem nędznikiem, dałem słowo. Ale cóż!... odłożyłem zerwanie z Malagą na czas postu... Będę zresztą szczery: ta kobieta ma na mnie taki wpływ...
— Kobieta, którą policja wyprowadza od Musarda i to za jaki taniec!...
— Przyznaję, jestem nie do usprawiedliwienia, opuszczę pani dom. Ale zna pani Adama. Skoro oddam w pani ręce zarząd majątku, trzeba będzie rozwinąć wiele energji. Jeżeli ja mam słabostkę do Malagi, umiem w zamian prowadzić wasze sprawy, trzymać w garści służbę i czuwać nad najdrobniejszym szczegółem. Niech mi pani pozwoli opuścić dom dopiero, gdy ujrzę, że pani zdolna jest objąć po mnie rządy. Macie już za sobą trzy lata małżeństwa, jesteście bezpieczni od pierwszych szaleństw miodowego miesiąca. Paryżanki, i to najwyżej utytułowane, umieją dziś doskonale zawiadywać domem i majątkiem... A więc, w dniu, w którym będę pewien nietyle pani zdolności, ile wytrwania, opuszczę Paryż.
— Oto odpowiedź godna Tadeusza z Warszawy, a nie Tadeusza z Cyrku, odrzekła. Niech pan wraca do nas uleczony.
— Uleczony?... nigdy, rzekł Pac, spoglądając na zgrabne nóżki Klemetyny. Pani nie wie, hrabino, ile ta kobieta ma uroku i dowcipu.
Czując, że męstwo jego słabnie, dodał: — Żadna