Strona:PL Balzac - Fałszywa kochanka; Podwójna rodzina.djvu/81

Ta strona została przepisana.

— Żegnajcie młode drzewka tego ślicznego lasku, gdzie się przechadzają Paryżanki, gdzie się przechadzają wygnańcy, odnajdując tam ojczyznę. Pewien jestem, że oczy moje nie ujrzą już zielonych drzew w alei Mademoiselle, ani akacji, ani cedru w zakolu... Hen, na brzegach Azji, posłuszny zamiarom wielkiego cesarza, którego sobie obrałem za pana, doszedłszy może do naczelnej komendy siłą odwagi, siłą hazardu, będę może żałował pól Elizejskich, dokąd mnie pani raz powiozła na spacer. I wiecznie będę żałował okrucieństwa Malagi, tej Malagi o której myślę w tej chwili.
Było to powiedziane tak, że Klementynę przeszedł dreszcz.
— Bardzo pan tedy kocha Malagę? spytała.
— Poświęciłem dla niej ten honor, którego mężczyzna nie poświęca nigdy...
— Jaki?
— Ten... ten, który pragnie się zachować za wszelką cenę w oczach swego bóstwa.
Po tej odpowiedzi Tadeusz zachował najgłębsze milczenie, przerwał je tylko raz, kiedy przejeżdżali przez Pola Elizejskie; wskazał ręką drewniany budynek i rzekł: „O, cyrk!“
Na chwilę przed obiadem poszedł do ambasady rosyjskiej, stamtąd do ministerjum spraw zagranicznych, i odjechał do Hawru, rano, nim hrabina i Adam wstali.
— Tracę przyjaciela, rzekł Adam ze łzami w oczach, dowiadując się o wyjeździe Paca; przyja-