Strona:PL Balzac - Fałszywa kochanka; Podwójna rodzina.djvu/85

Ta strona została przepisana.

dziawszy to raz, byłbym jak obłaskawiony tygrys, który wpił zęby w żywe ciało, który poczuł smak kiwi, i...

„O północy.


„Nie mogłem pisać dalej, wspomnienie tej godziny jest jeszcze zbyt żywe. Tak, wówczas ogarniał mnie szał. Nadzieja żyła w twoich oczach, czerwone flagi zwycięstwa byłyby zabłysły w moich i byłyby urzekły twoje. Zbrodnią moją było, żem pomyślał to wszystko, może fałszywie. Ty sama możesz osądzić ową straszliwą scenę, w której miłość, żądzę, najprzemożniejsze siły człowiecze, zdołałem zdławić lodowatą ręką wdzięczności, która powinna być wieczna. Twoja straszliwa wzgarda ukarała mnie. Dowiodłaś mi, że wstrętu ani wzgardy nie da się odkupić. Kocham panią jak szaleniec. Gdyby Adam był umarł, byłbym odjechał; tembardziej trzeba mi jechć, skoro on ocalał. Nie wyrywa się przyjaciela z rąk śmierci poto, aby go oszukać. Zresztą mój wyjazd jest karą za myśl, jaka mi przeszła przez głowę, aby mu dać zginąć, wówczas kiedy lekarze powiedzieli, że życie jego jest w rękach tych, co go pielęgnują. Żegnaj pani, tracę wszystko opuszczając Paryż, ty zaś nie tracisz nic, nie mając już przy sobie swego oddanego

„Tadeusza Paca“.


— Jeżeli biedny Adam mówi, że stracił przyjaciela, cóż ja dopiero straciłam? pomyślała Klementyna, wlepiając smutne oczy w deseń dywanu.