Strona:PL Balzac - Fałszywa kochanka; Podwójna rodzina.djvu/93

Ta strona została przepisana.

mieszkanka, położonego na parterze od ulicy Tourniquet. Okien tych broniły grube żelazne sztaby, rzadko rozmieszczone i zakończone okrągłemi kulami. Gdyby w ciągu dnia jakiś ciekawy przechodzień rzucił oczyma na dwa pokoje, z których składało się to mieszkanie, nie dojrzałby nic; aby bowiem rozróżnić w drugim pokoju dwa łóżka, przykryte zieloną szerszą i schowane w starej alkowie, trzebaby lipcowego słońca. Ale wieczór, skoro świece były zapalone, można było spostrzec przez okno w pierwszym pokoju starą kobietę, siedzącą na zydlu przy kominku i grzejącą w rynce jakąś niewybredną potrawę. W półmroku widać było nieliczny sprzęt kuchenny i gospodarski zawieszony na ścianie. O tej godzinie, stary stół, ustawiony na podstawie w kształcie X ale bez obrusa, zastawiony był skąpem cynowem nakryciem; widać też było półmisek widocznie przyrządzony przez starą. Trzy nędzne krzesła dopełniały umeblowania pokoju, który służył wraz za kuchnię i jadalnię. Na kominku znajdował się kawałek lustra, krzesiwo, trzy szklanki, zapałki, oraz mocno poszczerbiony dzbanek. Podłoga, sprzęty, kominek, wszystko uderzało wszakże zmysłem ładu i oszczędności, jakim oddychało to ponure i zimne schronienie.
Blada i pomarszczona twarz starej harmonizowała z mrokiem ulicy i pleśnią domu. Ktoby ją widział w chwili spoczynku siedzącą na krześle, rzekłby, że jest przyrośnięta do tego domu, jak ślimak do swej skorupy. Twarz jej, w której poprzez udaną dobroduszność przebijał jakiś błysk sprytu, okalał