Strona:PL Balzac - Fałszywa kochanka; Podwójna rodzina.djvu/95

Ta strona została przepisana.

cym się w oknie, którego rama dobrze uwydatniała te dwie twarze.
Ujrzawszy przypadkowo to wnętrze, najbardziej samolubny przechodzień unosił z sobą wierny obraz życia, jakie wiedzie w Paryżu klasa robotnicza; widocznem było bowiem, że hafciarka żyje tylko ze swej igły. Niejeden, nim opuścił ulicę, zapytywał sam siebie, w jaki sposób młoda dziewczyna mogła zachować rumieńce, żyjąc w tej piwnicy. Kiedy przechodził tamtędy student, udając się w dzielnicę Łacińską, żywa jego wyobraźnia nasuwała mu porównanie między tem pokątnem i roślinnem życiem a życiem bluszczu czepiającego się zimnych murów, albo też życiem chłopów pochłoniętych pracą, co rodzą się, pracują i umierają, nieznani światu który żywili. Rentjer powiadał sobie, zmierzywszy dom okiem kamienicznika: „Co się stanie z temi kobietami, skoro hafty wyjdą z mody?“
Wśród ludzi, którzy, pracując w Ratuszu albo w sądzie, muszą przechodzić tą ulicą o stałych godzinach, czy to udając się do zajęcia, czy też wracając do domu, trafiały się może litościwe serca. Może jaki wdowiec albo jakiś czterdziestoletni adonis, śledząc tajemnicę tego smutnego życia, liczył na rozpaczliwe położenie obu kobiet, aby tanio posiąść niewinną robotniczkę, której zwinne i kształtne paluszki, świeża szyjka i biała cera — powab, który z pewnością zawdzięczała tej ulicy bez słońca — budziły jego zachwyt. Może też jakiś uczciwy urzędnik o tysiąc dwustu frankach pensji, codzienny świadek zapału,