— Nic się nie dowiem w ten sposób, pomyślał Julian; źle się biorę do rzeczy.
W tej chwili, wszedł służący i oddał Julianowi list; Julian otworzył go machinalnie, ale przeczytał chciwie, skoro rzucił okiem na podpis.
„Dla dobra pańskiego i naszego spokoju, postanowiłam napisać do pana, mimo że nie mam zaszczytu go znać; ale moje położenie, wiek, oraz obawa jakiegoś nieszczęścia każą mi prosić pana, abyś się zdobył na pobłażliwość w przykrem położeniu w jakiem znajduje się nasza znękana rodzina. Wnuk mój, August de Maulincour zdradza od kilku dni objawy pomięszania zmysłów; jakoż obawiamy się, aby nie zmącił pańskiego szczęścia urojeniami, o których rozpowiadał nam, komandorowi de Pamiers i mnie, w pierwszym napadzie gorączki. Uprzedzamy tedy pana o jego chorobie, bezwątpienia jeszcze uleczalnej; ma ona skutki tak poważne i doniosłe dla honoru naszej rodziny i przyszłości mego wnuka, że liczę na pańską dyskrecję. Gdyby któreś z nas — p. komandor lub ja — mogło osobiście udać się do pana, nie uciekalibyśmy się do drogi listownej; ale nie wątpię że pan uwzględni prośbę, którą przedkłada matka, i spali ten list.
„Raczy pan przyjąć wyrazy głębokiego szacunku