charakteru, jedyny który jest naganny: jej piękne cnoty są ukryte, pyszni się zaś swojem naiwnem zepsuciem. Niedostatecznie odmalowana w dramatach i książkach, gdzie starano się ją pokazać w całej jej poezji, będzie zawsze prawdziwą tylko na swojem poddaszu; wszędzie indziej bowiem będzie albo spotwarzona albo pochlebiona. Zbogacona, psuje się; w nędzy — pozostaje niezrozumiana. I nie mogłoby być inaczej! Za wiele ma przywar i za wiele przymiotów; za blisko jest heroicznego zaczadzenia lub cynicznego śmiechu; jest zbyt piękna i zbyt wstrętna; zbyt dobrze ucieleśnia Paryż, któremu dostarcza bezzębnych stróżek, praczek, pomywaczek, żebraczek, czasami aroganckich hrabin, podziwianych aktorek, uwielbianych śpiewaczek; dała nawet niegdyś monarchji dwie quasi-królowe. Któż zdołałby ująć takiego Proteusza? To cała kobieta: mniej niż kobieta, więcej niż kobieta. Z tego bogatego portretu malarz obyczajów może oddać tylko pewne szczegóły, całość jest nieskończona.
Była to tedy gryzetka Paryska, ale gryzetka w całym swoim blasku; gryzetka w dorożce, szczęśliwa, młoda, ładna, świeża; ale gryzetka i to gryzetka z pazurkami, z nożyczkami, śmiała jak Hiszpanka, energiczna jak angielska świętoszka broniąca swoich praw małżeńskich, zalotna jak wielka dama, ale szczersza i bardziej gotowa na wszystko; prawdziwa lwica wypuszczona z małego mieszkanka, o którem tak długo śniła: firanki z czerwonego perkalu, meble z utrechckiego aksamitu, stoliczek do herbaty, serwis z malowanej porcelany, kozetka, tani dywanik, alabastrowy
Strona:PL Balzac - Ferragus.djvu/109
Ta strona została przepisana.