rzekłam zajmować się już tylko królem Niebios; ale nie mogłam się oprzeć rozkoszy wyspowiadania się i temu, który dla mnie jest wszystkiem na ziemi. Ach, i któżby mi nie przebaczył tego ostatniego westchnienia, pomiędzy życiem które było, i życiem które będzie? Zegnaj więc, Julu mój ukochany; idę do Boga, przy którym miłość jest zawsze bez chmur, do którego przyjdziesz kiedyś. Tam, w cieniu jego tronu, zjednoczeni na zawsze, będziemy mogli kochać się przez wieki. Jedynie ta nadzieja może mnie pocieszyć. Jeżeli jestem godna znaleźć się tam wcześniej, będę stamtąd śledziła twoje życie, dusza moja będzie ci towarzyszyła, otuli cię, bo ty jeszcze zostaniesz tutaj. Prowadź tedy święte życie, aby tem pewniej przybyć do mnie. Możesz zrobić tyle dobrego na ziemi! Czyż to nie jest anielskie posłannictwo dla cierpiącej istoty rozsiewać radość dokoła siebie, dawać to, czego sama nie ma? Zostawiam cię nieszczęśliwym; jedynie o ich uśmiechy i o ich łzy nie byłabym zazdrosna. Znajdziemy wielki urok w tem słodkiem czynieniu dobrze. Czyż nie będziemy mogli żyć jeszcze razem, jeżeli zechcesz wpleść moje imię, imię twojej Klemencji, do tych pięknych uczynków? Skoro się tak kochało jak myśmy się kochali, Julu, pozostaje już tylko Bóg. Bóg nie kłamie, Bóg nie zwodzi. Uwielbiaj już tylko Jego, tak chcę. Uprawiaj dobro w osobie tych którzy cierpią, wspomagaj obolałe członki jego Kościoła. Żegnaj, droga duszo którą wypełniłam, znam cię: nie umiałbyś kochać dwa razy. Umrę tedy szczęśliwa myślą która czyni szczęśliwą każdą kobietę. Tak, moim grobem będzie
Strona:PL Balzac - Ferragus.djvu/158
Ta strona została przepisana.