Strona:PL Balzac - Ferragus.djvu/189

Ta strona została przepisana.

— A pierwsza litera jego nazwiska, to Maksym de Trailles, rzekł La Palferine.
— Zapłacił zresztą wszystko, nie zarwał nikogo, podjął Desroches; ale, jak rzekł przed chwilą nasz przyjaciel Bixiou, płacić w marcu to, co się chce zapłacić aż w październiku, to zamach na wolność osobistą. Na zasadzie artykułu swego specjalnego kodeksu, Maksym uważał za oszustwo podstęp, do jakiego uciekał się wierzyciel, aby uzyskać natychmiastową zapłatę. Oddawna już zrozumiał on istotę weksla we wszystkich — jego bezpośrednich i pośrednich następstwach. Pewien młody człowiek nazwał u mnie, przy nim, weksel „oślim mostem“.
— Nie, rzekł Maksym, to most westchnień, z którego niema powrotu.
Toteż biegłość jego w prawoznawstwie handlowem była tak kompletna, że żaden profesor fakultetu niczegoby go więcej nie nauczył. Wiecie, że wówczas nie posiadał nic; powóz i konie były wynajęte, mieszkał u swego lokaja, dla którego podobno zawsze będzie wielkim człowiekiem, nawet po tem małżeństwie, które planuje! Będąc członkiem trzech klubów, jadał w nich, kiedy nie miał proszonego obiadu. Naogół mało używał swego mieszkania...
— Powiedział mi raz, wtrącił La Palferine przerywając adwokatowi: „Moja jedyna zarozumiałość, to mówić, że mieszkam przy ulicy Pigale“.
— Oto jeden z dwu zapaśników, podjął Desroches, a teraz drugi. Słyszeliście mniej lub więcej o niejakim Claparon...