niusz zechciał owładnąć temi różnemi związkami. Tam wszystkie narzędzia są niemal ślepe; tam, od miasta do miasta, istnieje dla towarzyszy, od niepamiętnych czasów, gospoda, rodzaj etapu utrzymywanego przez matkę, starą kobietę, nawpół cygankę, nie mającą nic do stracenia, znającą na palcach co się dzieje w okolicy, i oddaną — ze strachu lub z przyzwyczajenia — klanowi któremu daje nocleg i strawę. Słowem, ten naród, zmieniający się, ale posłuszny niezmiennym prawom, może mieć oczy w każdem miejscu, wykonywać wszędzie wolę nie sądząc jej, najstarszy bowiem towarzysz jest jeszcze w wieku, w którym się w coś wierzy.
Cały związek zresztą wyznaje hasła dość istotne, dość tajemnicze, aby mogły zelektryzować narodowo wszystkich adeptów, gdyby je umiano bodaj trochę rozwinąć. Przywiązanie towarzyszy do swoich praw jest tak żarliwe, iż poszczególne plemiona toczą między sobą krwawe boje, aby bronić którejś ze swych zasad. Szczęściem dla bezpieczeństwa publicznego, kiedy Płomienny ma ambicję, buduje domy, robi majątek, i porzuca towarzystwo. Możnaby wiele ciekawych rzeczy powiedzieć o Towarzyszach Obowiązku, rywalach Płomiennych, oraz o rozmaitych sektach robotniczych, ich obyczajach i braterstwie, o związkach istniejących między nimi a wolnomularzami; ale tutaj te szczegóły byłyby nie na miejscu. Jedynie autor doda, że, za dawnej monarchji, zdarzało się spotkać Maczajzupę w „służbie króla“, czyli osadzonego na sto i jeden lat na galerach; ale stamtąd władał wciąż swojem plemieniem, zaży-
Strona:PL Balzac - Ferragus.djvu/27
Ta strona została przepisana.