dziankami, tyle że bez psów, bez strzelby i bez trąbki! Można to porównać jedynie z życiem gracza. Tak, trzeba serca nabrzmiałego miłością i zemstą, aby się czaić w Paryżu, jak tygrys gotów skoczyć na ofiarę, a zarazem napawać się wszystkiemi właściwościami Paryża lub raczej jednej jego dzielnicy, przydając nowe zainteresowanie temu co już samo przez się jest tak zajmujące. Czyż nie trzeba wówczas zwielokrotnić swej duszy? żyć naraz tysiącem uczuć, tysiącem namiętności?
August de Maulincour rzucił się z pasją w tę płomienną egzystencję, chłonął wszystkie jej męki i wszystkie rozkosze. Puszczał się przebrany w Paryż, czatował u wszystkich rogów ulicy Pagevin lub des Vieux-Augustins. Biegł jak myśliwiec od ulicy de Menars do ulicy Soły, od ulicy Soly do ulicy de Menars, nieświadom ani swej zemsty, ani ceny jaka ma stać się nagrodą lub karą tylu starań, zabiegów i podstępów! A jednak nie doszedł jeszcze do tej niecierpliwości która skręca trzewia i zlewa ciało potem; błądził nie tracąc nadziei, myśląc że pani Julianowa nie odważy się przez pierwsze dni wrócić tam, gdzie ją przydybano. Toteż poświęcił te pierwsze dni na zbadanie wszystkich tajników ulicy. Jako nowicjusz w rzemiośle, nie śmiał wypytać ani odźwiernego ani szewca w domu do którego weszła pani Julianowa; ale miał nadzieję stworzyć sobie obserwatorjum w domu położonym nawprost tajemniczego mieszkania. Badał teren, chciał pogodzić przezorność i gorączkę, miłość i tajemnicę.
W pierwszych dniach marca, zatopiony w planach,
Strona:PL Balzac - Ferragus.djvu/58
Ta strona została przepisana.