Izby poselskiej, oś złamała się w samym środku. Baron jechał bardzo szybko; zaczem, wskutek tego złamania, oba koła zeszły się tak gwałtownie, iż byłyby mu strzaskały głowę; ocalił go daszek u czapki. Bądź co bądź, zranił się dość ciężko w bok. Po raz drugi w ciągu dziesięciu dni odwieziono go wpółmartwego zrozpaczonej babce. Ten drugi wypadek zbudził w nim pewne podejrzenia; wspomniał — ale ot tak, mglisto Ferragusa i panią Julianową. Aby rozjaśnić swoje domysły, zachował pękniętą oś i wezwał swego powoźnika. Powoźnik przyszedł, obejrzał oś, złamanie i wykazał panu de Maulincour dwie rzeczy. Po pierwsze, oś nie wyszła z jego pracowni; każdą, której dostarczał, znaczył grubo swemi inicjałami. Nie umiał sobie wytłómaczyć, w jaki sposób tę oś wstawiono w miejsce tamtej. Następnie, złamanie tej podejrzanej osi spowodowane było tem, że miejscami była ona „dęta“, wydrążona wewnątrz i nadwątlona w bardzo misterny sposób.
— Ba, panie baronie, rzekł, trzeba było djablego sprytu aby sporządzić taką oś, człowiek przysiągłby że to naturalne...
P. de Maulincour prosił powoźnika, aby nic nie wspominał o tej przygodzie; sam nie miał już wątpliwości. Te dwa usiłowane morderstwa były uknute ze zręcznością świadczącą o wrogich intencjach ludzi niepospolitych w swoim rodzaju.
— To wojna na śmierć i życie, powiadał sobie przewracając się po łóżku, istna wojna Indjan, podstępy, zasadzki, zdrady, i to wojna wydana w imieniu pani Julianowej. Cóż to za człowiek, do którego
Strona:PL Balzac - Ferragus.djvu/72
Ta strona została przepisana.