P. de Maulincour żył tylko panią Julianową. Wciąż roztrząsał sposoby, jakich mógłby użyć w tej podziemnej walce, aby pokonać nieznanych wrogów.
Zdławiona jego miłość do tej kobiety rosła od wszystkich przeszkód. Pani Julianowa wciąż była obecna w jego myślach i w jego sercu, ponętniejsza przez swoje domniemane skazy, niż przez niewątpliwe cnoty, które uczyniły mu z niej bóstwo.
Pragnąc zbadać pozycje nieprzyjaciela, chory osądził, iż może bez niebezpieczeństwa wtajemniczyć starego widama w swój sekret. Komandor kochał Augusta tak, jak ojciec kocha dzieci swojej żony; sprytny, zręczny, miał zmysł dyplomatyczny. Wysłuchał barona, potrząsnął głową, poczem obaj złożyli radę wojenną. Zacny widam nie podzielił ufności swego młodego przyjaciela, kiedy August wyraził zdanie, iż w obecnych czasach policja i władze mają moc przeniknięcia wszelkich tajemnic, i że, gdyby trzeba było koniecznie się do nich uciec, znajdzie w tych instytucjach potężnych sprzymierzeńców.
Starzec odpowiedział: „Policja, drogie dziecko, to istota najmniej sprytna na świecie, władze zaś są czemś niezmiernie wątłem tam gdzie chodzi o sprawy życia prywatnego. Ani policja ani władza nie umieją czytać w głębi serc. To, czego słusznie się od nich żąda, to przeniknięcie przyczyn danego faktu. Otóż policja i rząd są absolutnie niezdatne do tego zadania; brak im zasadniczo owego osobistego interesu, który odsłania wszystko temu, który potrzebuje wszystko wiedzieć. Żadna moc ludzka nie przeszkodzi mordercy lub trucicielowi dotrzeć do serca władcy
Strona:PL Balzac - Ferragus.djvu/74
Ta strona została przepisana.