dectwo osób, które pielęgnowały rzeczonego Bourignarda w ostatnich momentach (między innemi czcigodny wikary kościoła Bonne-Nouvelle, któremu zmarły wyznał na spowiedzi swoje grzechy, umarł bowiem po chrześcijańsku), wszystko to nie pozwala nam zachować najmniejszych wątpliwości.
„Raczy pan baron przyjąć, etc.“.
P. de Maulincour, baronowa i widam odetchnęli z niewymowną ulgą. Dobra babcia uścisnęła ze łzami w oczach wnuka i poszła do kościoła podziękować Bogu. Zacna pani, która odprawiła nowennę za ocalenie Augusta, sądziła że to skutek jej modłów.
— Zatem, rzekł komandor, możesz teraz iść na ten bal, o którym mówiłeś; nie mam nic przeciwko temu.
P. de Maulincour tem bardziej tego pragnął, iż pani Julianowa miała być na balu. Bal ów wydawał prefekt departamentu Sekwany, u którego dwa światy Paryża spotykały się niby na neutralnym terenie. August przebiegał salony, nie mogąc dojrzeć kobiety, która wywarła tak wielki wpływ na jego życie. Znalazłszy się w pustym jeszcze buduarze, gdzie stoliki czekały na graczy, siadł na kanapie, oblegany najsprzeczniejszemi myślami snującemi się koło pani Julianowej. Naraz ktoś ujął młodego oficera za ramię; baron osłupiał, widząc nędzarza z ulicy Coquilliere, Ferragusa kochanka panny Idy, lokatora z ulicy Soly, Bourignarda z raportu Justyna, galernika zbiegłego władzom, wczorajszego nieboszczyka.
— Panie, ani jednego krzyku, ani słowa, rzekł Bourignard, którego poznał po głosie ale którego nie poznałby z pewnością nikt inny.
Strona:PL Balzac - Ferragus.djvu/83
Ta strona została przepisana.