Strona:PL Balzac - Fizjologja małżeństwa. T. 1.pdf/151

Ta strona została skorygowana.
ROZMYŚLANIE DZIESIĄTE
TRAKTAT POLITYKI MAŁŻEŃSKIEJ

Skoro mężczyzna dojdzie do sytuacji w której postawiliśmy go w końcu pierwszej części, przypuszczamy, że myśl o tem, iż żona mogłaby należeć do innego, zdoła jeszcze poruszyć jego serce i że namiętność jego buchnie świeżym płomieniem, czy to pod wpływem miłości własnej czy wyrachowania; — albowiem, gdyby mu już nie zależało na własnej żonie, byłby przedostatnim z ludzi i godnym swego losu.
W ciągu tego długiego przesilenia, niezmiernie trudno jest mężowi nie popełnić błędów, dla większości bowiem z nich, sztuka prowadzenia żony jest czemś jeszcze mniej znanem niż sztuka dobrego jej wyboru. Jednakże, cała polityka małżeńska polega tylko na ustawicznem stosowaniu trzech zasad, które winny być duszą twego postępowania. Pierwszą jest, nigdy nie wierzyć w to co kobieta mówi; drugą, starać się zawsze przeniknąć ducha jej czynności, nie zatrzymując się na ich powierzchni; trzecią, nie zapominać, że nigdy kobieta nie jest tak wymowna jak wówczas gdy milczy i nigdy nie działa tak energicznie jak wówczas gdy pozostaje w spoczynku.
Od tej chwili, jesteś jak jeździec, który, posadzony na narowistego konia, powinien bezustannie patrzyć między jego uszy, pod grozą natychmiastowego fiknięcia z siodła.
Ale sztuka polega o wiele mniej na znajomości zasad, niż na ich stosowaniu: odsłaniać je nieukom, znaczy to samo co małpie