Strona:PL Balzac - Fizjologja małżeństwa. T. 1.pdf/158

Ta strona została skorygowana.

spostrzegłem żonę mego przyjaciela, jak również żonę matematyka. Pani Olesiowa miała zachwycającą tualetę, której cały zbytek stanowiła biała gaza i trochę kwiatów. Na szyi miała mały krzyżyk à la Jeannette, na czarnej aksamitce, która podnosiła jeszcze białość delikatnej cery. Drobne uszka ozdobione były skromnemi złotemi gruszeczkami. Natomiast na szyi pani profesorowej błyszczał wspaniały brylantowy krzyż.
— Dziwne, doprawdy, rzekłem do pewnej osobistości, która nie umiała jeszcze czytać ani w wielkiej księdze świata, ani w tajnikach kobiecego serca.
Tą osobistością byłem ja sam. I, jeśli przyszła mi w tej chwili ochota zaprosić te dwie piękne panie do tańca, to jedynie dlatego, że otwierał mi się temat do rozmowy, który dodawał odwagi mojej nieśmiałości.
— Ach, więc dostała pani upragniony krzyżyk?... rzekłem do „pani profesorowej“.
— Tak, ale dobrze zapracowany!... odparła z niepodobnym do opisania uśmieszkiem.
— Jakto? nie mamy kolczyków?... spytałem żony przyjaciela.
— Och, nacieszyłam się niemi przez całe jedno śniadanie!... Ale, jak pan widzi, udało mi się wytłómaczyć Olesiowi...
— Tak łatwo dał się uwieść?
Rzuciła mi spojrzenie pełne tryumfu.
Ośm lat upłynęło, zanim ta scena, wprzód dla mnie martwa, ożyła nagle w mem wspomnieniu; wówczas, przy jarzącym blasku świec, wśród migotania brylantów, odczytałem wyraźnie cały jej morał. Kobieta nie znosi dowodzeń; kiedy ją przekonywać, poddaje się pokusie, zostając w ten sposób w swej naturalnej roli. Dla niej, ustąpić, znaczy wyświadczyć dobrowolną łaskę; ale ścisłe rozumowanie drażni ją i zabija; aby nią kierować, trzeba posługiwać się siłą, której ona sama używa tak często: uczuciem. Zatem, nie w sobie, ale w żonie znajdzie mąż pierwiastki swego despoty-