Strona:PL Balzac - Fizjologja małżeństwa. T. 2.pdf/81

Ta strona została skorygowana.

który znał widocznie przysłowie, podlewał obficie swą miłość i dowcip szampanem. Skoro śniadanie miało się ku końcowi, oficer zerknął na teściową, która, wciąż w roli wspólniczki, rzekła:
— Zdaje mi się, że słyszę turkot!...
I wybiegła. Po upływie paru minut wraca:
— Hrabia przyjechał!... zawołała, popychając kochanków do buduaru.
— Siedźcie spokojnie!... rzekła. — Weźże pan czako... dodała, strofując wzrokiem roztrzepańca.
Przesunęła szybko stolik do garderoby i zakrzątnęła się tak zręcznie, że, gdy syn wchodził do pokoju, wszelkie ślady nieporządku były zatarte.
— Podobno żona cierpiąca?... spytał hrabia.
— Ależ nie, odparła matka. Niedyspozycja minęła szybko; o ile wiem, w tej chwili jest na polowaniu.
Tu dała mu głową znak, jakby chciała powiedzieć: „Są obok“...
— Ależ to szaleństwo, rzekł pocichu hrabia, zamykać razem!...
— Niema obawy, odparła księżna; wsypałam do wina...
— Coo?...
— Najgwałtowniejszy środek przeczyszczający.
Nato wchodzi król Holandji, który przyszedł spytać hrabiego o rezultat misji. Księżna, zapomocą paru tajemniczych zwrotów które kobiety zawsze mają pod ręką, zdałała skłonić Królewską Mość, aby zabrała hrabiego do siebie. Tymczasem, ledwie kochankowie znaleźli się w buduarze, hrabina, słysząc z przerażeniem głos męża, rzekła cicho do pięknego oficera:
— Och, widzi pan, na co ja się narażam dla pana...
— Marjo, ty ubóstwiana! miłość moja wynagrodzi ci wszystkie poświęcenia, wiernym ci będę do śmierci (do siebie, w myśli: Och! och! cóż za boleści!...).
— Ach! wykrzyknęła szeptem młoda kobieta załamując ręce, gdyż usłyszała kroki męża tuż koło drzwi, niema na świecie miło-