Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/116

Ta strona została przepisana.

wszystko powiedzieć tej kobiecie. Ale trzeba było powozu, aby usprawiedliwić tę podróż w oczach margrabiego i miasta. Panna Armanda postawiła na kartę cały swój wstyd dziewiczy, pozwalając się domyślać jakiejś choroby, wymagającej porady biegłych i sławnych lekarzy. Bóg wie, co o tem gadano. Panna Armanda widziała w grze coś więcej niż swój własny honor! Pojechała. Chesnel przyniósł jej swój ostatni woreczek złota, wzięła, nie zwracając nawet uwagi, tak jak wzięła swój biały płaszczyk i niciane mitenki.
— Wspaniała dziewica! co za wdzięk! myślał Chesnel, pomagając jej wsiąść do powozu, wraz z pokojówką, która wyglądała na szarytkę.
Du Croisier obliczył swoją zemstę tak, jak ludzie na prowincji obliczają wszystko. Nikt tak gruntownie nie obmyśla swoich spraw jak dzicy, chłopi i mieszkańcy prowincji; toteż kiedy przejdą od myśli do wykonania, wszystko spełnia się doskonale. Dyplomaci są dziećmi w porównaniu do tych trzech grup zwierząt ssących, mających przed sobą czas, to jest czynnik, którego zbywa ludziom zmuszonym myśleć o wielu rzeczach, zmuszonym wszystkiem kierować, wszystko przygotowywać w wielkich sprawach świata. Czy du Croisier tak dobrze zgłębił serce biednego Wikturnjana, że przewidział łatwość, z jaką pójdzie na rękę jego zemście, czy też skorzystał z przypadku, na który czyhał od paru lat? Był tu niewątpliwie jeden szczegół, dowodzący pewnej zręczności w sposobie przygotowania ciosu. Kto uprzedzał du Croisiera? Czy Kellerowie? Czy syn prezydenta du Ronceret, który kończył prawo w Pa-