Strona:PL Balzac - Gabinet starożytności.djvu/117

Ta strona została przepisana.

ryżu? Du Croisier napisał do Wikturnjana z oznajmieniem, że wzbronił Kellerom udzielać mu na przyszłość jakiegośkolwiek kredytu; i to w chwili, gdy wiedział, że księżna de Maufrigneuse znajduje się w największych kłoptach, a hrabia d‘Esgrignon boryka się z nędzą równie straszną jak starannie ukrywaną. Nieszczęsny chłopiec rozwijał wszystkie zasoby inteligencji poto aby udawać zbytek! W liście tym, który oznajmił ofierze, że Kellerowie nie wypłacą mu nic bez przekazu, znalazła się między formułami przesadnej grzeczności a podpisem dość szeroka przestrzeń. Odciąwszy ten kawałek listu, łatwo było sporządzić zeń przekaz na znaczniejszą sumę. Ten piekielny list ciągnął się aż do verso drugiej kartki, był w kopercie, odwrotna strona tedy była biała.
Kiedy nadszedł ten list, Wikturnjan staczał się w otchłań rozpaczy. Po dwóch latach życia szczęśliwego bez granic, zmysłowego, bezmyślnego, wystawnego, znalazł się oko w oko z nieubłaganą nędzą, z absolutną niemożnością wydobycia pieniędzy. Koniec podróży nie obył się bez kłopotów. Z wielkim trudem, i przy pomocy księżnej, hrabia wycisnął pewne sumy od lichwiarzy. Sumy te, ucieleśnione w wekslach, miały mu ukazać swoje oblicze w całej surowości, z nieubłaganym rygorem Banku i praw handlowych. Poprzez ostatnie swoje rozkosze, nieszczęśliwy chłopiec czuł ostrze szpady Komandora. Podczas wieczerzy słyszał, jak don Juan, ciężki krok posągu idącego po schodach. Doznawał owych niewymownych dreszczów, o jakie przyprawia sirocco długów.